Pairing: Taoris
Gatunek: fluff
Rating: PG-13
Długość: One shot
Gatunek: fluff
Rating: PG-13
Długość: One shot
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Czy wróciłem? Oczywiście,
że nie.
Dedykowane jednej
"wiernej fance" <3 To dla Ciebie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zakochany człowiek ma przerąbane w
życiu. Szczególnie gdy się zakocha w kimś nieosiągalnym, w kimś kto nigdy nie
zwróci na ciebie uwagi. Tak właśnie jest ze mną. Zakochałem się w Krisie chyba
od pierwszego naszego spotkania. Pamiętam to doskonale, może dlatego, że było
to całkiem niedawno, bo dwa miesiące temu. Przeprowadziłem się właśnie z
rodzicami do nowego, zupełnie obcego mi miasta. Mój ojciec dostał propozycje
dobrze płatnej pracy z której nie mógł nie skorzystać. Znaleźliśmy dość duże,
ładne mieszkanie w atrakcyjnej cenie, no i masz. Sytuacja była o tyle lepsza,
że był wrzesień i właśnie rozpoczynał się rok szkolny, wiec nic nie traciłem.
Nie przejąłem sie zbytnio zmianą miejsca zamieszkania. W poprzedniej szkole nie
miałem zbyt wielu przyjaciół. Tak naprawdę nie miałem ich wcale, bo zbytnio się
różniłem od reszty. Głównym problemem dla moich rówieśników był fakt, że jestem
gejem. Nikt ze mną nie rozmawiał, często się ze mnie naśmiewali, ale ja miałem
to gdzieś. Znałem swoją wartość i nikt
ani nic tego nie zmieni. Nie ukrywam jednak, że brakowało mi kogoś z kim
mógłbym porozmawiać, wyżalić się, wychodzić na imprezy, śmiać się i tak dalej.
Mimo wszystko przez życie szedłem z podniesioną głową i mocno dążyłem do swoich
marzeń. Przyznam, że pragnąłem żeby w nowej szkole było inaczej i bardzo
chciałem się z kimś zaprzyjaźnić , dlatego pierwszego dnia ogromnie się
denerwowałem. Nauczycielka wprowadziła mnie do klasy i przedstawiła wszystkim
uczniom. Gdy już chciała przydzielić mi jakieś miejsce, z ławki zerwał się
niski chłopak o kruczoczarnych włosach i dużych, błyszczących oczach tego
samego koloru. Powiedział żebym usiadł koło niego i wskazał na krzesło obok
siebie. Uśmiechnąłem się szeroko, a w środku poczułem iskierkę nadziei, że ten
rok będzie najlepszym w moim życiu i że w końcu się zaklimatyzuje. Poszedłem w
stronę chłopaka i usiadłem obok niego na krześle, po czym obdarzyłem go
serdecznym uśmiechem z wdzięcznością w oczach. Niższy podał mi rękę i
powiedział, że nazywa się Do Kyungsoo, później wskazał mi dwóch szczerzących
się do mnie chłopaków, którzy przedstawili się jako Byun Baekhyun i Park
Chanyeol. Na przerwie wszyscy trzej wzięli mnie pod swoje skrzydła i zaczęli
opowiadać o szkole, o sobie, a potem zadawali mi tysiące różnych pytań
związanych z moją osobą. Tego dnia właśnie dowiedziałem się, że Baekhyun i
Chanyeol to para, tak samo jak Kyungsoo z Kaiem, który chodzi do przeciwległej
klasy. Ucieszyłem się wtedy, wiedząc, że mnie nie odrzucą z powodu orientacji.
Po powrocie do domu czułem się jak w siódmym niebie. Nie wierzyłem, że w ciągu
jednego dnia moje życie może się tak diametralnie zmienić. Ale przejdźmy do
rzeczy. To było chyba następnego dnia. Właśnie szedłem z Kyungiem w stronę
klasy, w której mieliśmy zajęcia, kiedy nagle z tłumu nastolatków wyłonił się wysoki,
szczupły blondyn, ubrany w czarną, jedwabną koszule i ciemnogranatowe spodnie.
Na jago widok wszystkie dziewczyny się zachwycały. Jedne krzyczały gdy tylko na
nie popatrzył, drugie po prostu rozpływały się na jego widok, a jeszcze inne
się do niego przystawiały, ale chłopak zwyczajnie je ignorował. Nie rozumiałem
o co chodzi dopóki na mnie nie spojrzał i uśmiechnął się delikatnie. To
wystarczyło by temperatura mojego ciała wzrosła kilkukrotnie, a serce
przyśpieszyło maksymalnie . Czułem jak moje policzki zmieniają kolor na różowe,
a ja nie mogę oderwać od niego wzroku. Dopiero Kyung sprowadził mnie z powrotem
na ziemię. Powiedział mi wtedy, że blondyn ma na imię Yifan, ale wszyscy
nazywają go Kris i jest najpopularniejszym chłopakiem w szkole, oczywiście
wszystkie laski na niego lecą. Tego ostatniego faktu niższy nie musiał
wspominać bo było definitywnie widać, co się dzieje z damską częścią szkoły na
jego widok. No i właśnie od tej pory podkochuje się w Krisie, ale oczywiście mu
tego nie powiem. Przecież on jest popularny, wszyscy go wręcz uwielbiają, a do
tego jest cholernie seksowny. A ja? Ja jestem tylko zwykłym szarym uczniem o
przeciętnej urodzie. On w życiu nie zwróci na mnie uwagi. Poza tym na pewno
jest hetero i pewnie ma już dziewczynę. Dlatego zostało mi odpływanie w świat
fantazji za każdym razem kiedy przechodzi obok i roznosi za sobą zapach
cudownych, męskich perfum. Tak też było dzisiaj. Siedzieliśmy z chłopakami na
ławce na korytarzu, a ja podziwiałem widoki. Yifan stał oparty o ścianę, jak
zwykle okrążony przez grupkę napalonych na niego dziewczyn. Wydawał się
znudzony i zmęczony, ale pewnie chciał tylko przyciągnąć dziewczyny swoją
obojętnością. Nie mogłem przestać gapić się na niego. Koszula którą miał na
sobie mocno opinała się na jego ciele doskonale ukazując jego wyrzeźbioną
klatkę piersiową. Sam seks! W pewnym momencie zacząłem wyobrażać sobie, jak
Kris nagle podchodzi do mnie, łapie mnie za nadgarstek i ciągnie w stronę pustego,
ciemnego pomieszczenia zamykając za nami drzwi. Przyciska mnie do siebie i
zaczyna namiętnie całować. Ja popycham go na ścianę i ponownie rzucam się na
niego, całując jego szczękę, schodząc powoli do szyi. Słyszę jego głośne
westchnięcia i jęknięcia, czując jednocześnie jego ciepły oddech na swojej
skroni. Jednym, zdecydowanym ruchem rozdzieram jego koszulę i uśmiecham się do
niego przebiegle. Wracam do całowania jego szyi, chodząc coraz niżej, w końcu
natrafiając na twardy sutek. Drażnię go językiem liżąc najpierw samym
koniuszkiem, by po chwili ssać go mocno jednocześnie bawiąc się drugim jedną
ręką. Kris jęczy coraz głośniej, rozpalając mnie coraz bardziej. Kiedy już
wystarczająco dużo przyjemności sprawiłem mu w okolicach sutków, schodzę
jeszcze niżej, całując go po brzuchu. Dolną wargą zahaczam o materiał spodni i
od razu rozpinam rozporek i ściągam je. Widzę jego nabrzmiałą męskość i nie
mogąc się już doczekać wyciągam prawą dłoń w stronę bokserek i...
-
TAO!- nagły krzyk Kyungsoo brutalnie oderwał mnie z moich fantazji. Niestety
gdy się ocknąłem Krisa już nie było.
-
Czemu się drzesz. Przecież jestem obok ciebie Kyung.
-
Tak? Bo wołam cię chyba już ósmy raz. - popatrzył na mnie z powagą, a ja
niedowierzając spojrzałem na pozostałych chłopaków, którzy tylko potaknęli
szatynowi.
-
Przepraszam was, zamyśliłem się po prostu i tyle.
-
My już nawet wiemy na jaki temat - Chanyeol powiedział z szerokim uśmiechem na
twarzy. - Yifan prawda? - spytał ,chociaż i tak już wszyscy wiedzieli.
-
Nic nie poradzę na to, że jest nieprzyzwoicie przystojny. To powinno być
karane.
-
Czemu do niego nie podejdziesz i nie zagadasz? - zapytał Kai przytulając do
siebie małego Kyungiego i całując go w skroń.
-Zwariowałeś?
Co on niby by miał we mnie zobaczyć? Tylko mnie wyśmieje i zacznie unikać, a
wtedy to już nawet nie będę mógł na niego patrzeć i ślinić się na jego widok.
-
Zitao jesteś taki głupi. Po pierwsze jesteś przystojny i masz bardzo fajny
charakter, więc masz duże szanse, a po drugie, jak nie spróbujesz ,to się nie
dowiesz i będziesz tego żałował. - powiedział znowu Soo poklepując mnie po
ramieniu.
-
Ech, po prostu skończmy już ten temat i porozmawiajmy o czymś nie związanym z
Krisem, dobrze? - Kyungsoo już miał coś powiedzieć, ale przerwał mu dźwięk
dzwonka. Pocałował swojego chłopaka w usta i pożegnał się z nim idąc z nami na
zajęcia.
Jestem typem człowieka, który lubi
od czasu do czasu pobyć sam. Wtedy mogę spokojnie pomyśleć , poczytać książkę
albo po prostu odpocząć. Dlatego na dużych przerwach zawsze chodziłem na dach
budynku. Nigdy nikogo tam nie było dlatego, że był zakaz wstępu, ale ja się tym
zbytnio nie przejmowałem. Siadałem i jadłem przygotowany wcześniej w domu lunch.
Uwielbiam wsłuchiwać się w ciszę, oglądać pastelowe pejzaże wokół mnie. Tego dnia
wyjątkowo potrzebowałem samotności. Byłem już zmęczony wzdychaniem do chłopaka,
który nigdy mnie nie zauważy i zrobiło mi się smutno z tego powodu. Gdy
zabrzmiał dzwonek bez zastanowienia udałem się w kierunku mojego miejsca
przemyśleń. Naprawdę musiałem wtedy odetchnąć. Gdy już byłem na samej górze,
otworzyłem drzwi i skierowałem się w stronę barierki, oparłem się na niej
rękoma, zamknąłem oczy i zachłysnąłem się świeżym powietrzem. Z racji, że był
już listopad było dość zimno na dworze, ale nie przeszkadzało mi to. Wręcz
przeciwnie, potrzebowałem orzeźwienia. Usiadłem na ziemi opierając się o mury
wielkiego komina. Nagle zamiast ciszy, w moim umyśle pojawiło się tysiące
różnych myśli, wątpliwości i pytań. Czemu musiałem się zakochać akurat w kimś
takim jak Wu Yifan? Czemu wszystko jest takie skomplikowane? A może powinien
pójść za radą Kyungsoo i rzeczywiście do niego zagadać? Nie, nie, nie..
przecież Kris na pewno nie jest gejem. Pomyśli, że jestem dziwakiem, chociaż
poniekąd to prawda, ale to nic. W tamtym momencie chciałem zniknąć. Nagle
poczułem na sobie czyjś wzrok, ale zanim zdążyłem otworzyć oczy usłyszałem
niski, głęboki głos:
-
Mogę się przysiąść? - wzdrygnąłem się. W pierwszym momencie pomyślałem, że to
któryś z nauczycieli mnie tu przyłapał (chociaż wtedy raczej nie zadawałby
takiego pytania, prawda), ale kiedy podniosłem wzrok, zatkało mnie. To on. To
ten wysoki blondyn, którego uśmiech wywołał u mnie palpitacje serca, to był
Kris. Widząc moje wzdrygnięcie uśmiechnął się ciepło i popatrzył na mnie
troskliwym wzrokiem - Przepraszam, nie chciałem cię przestraszyć - Głosy w
mojej głowie kazały mi uciekać, ale moje ciało nawet nie drgnęło.
-
J-jasne, siadaj - ledwo z siebie wydusiłem, a nawet udało mi się lekko
uśmiechnąć. Chłopak podążył za moimi słowami i usiadł tuż obok mnie tak, że
nasze ramiona się stykały. Nie potrafię powiedzieć co wtedy czułem. Na pewno
byłem zdenerwowany i zszokowany jego obecnością, ale też gdzieś w środku byłem
podekscytowany.
-
Jestem Kris - powiedział, po czym wyciągnął do mnie dłoń którą od razu
uścisnąłem. - A ty?
-
Ja? A tak, moje imię... Tao, mów mi Tao - poczułem się jak ostatni idiota,
kiedy uświadomiłem sobie, że moje zdenerwowanie jest na pewno widoczne dla
blondyna. Musiałem ę wziąć w garść to
szybko, jeżeli nie chciałem wyjść na ostatniego debila. Wziąłem głęboki wdech
po czym kontynuowałem - No więc co cię tu sprowadza?
-
Zmęczenie i irytacja ludźmi. Mam już dość tych ciągłych pisków dziewczyn,
klejenia się do mnie i ciągłego szumu wokół mojej osoby. Czasem chciałbym być
normalnym chłopakiem ze zwykłej, nieznanej rodziny z normalnymi problemami.
-
Co masz na myśli mówiąc "nieznanej rodziny"?
-
Żartujesz, prawda? - chłopak popatrzył na mnie z niedowierzeniem, a gdy
zobaczył powagę na mojej twarzy kontynuował - Ty naprawdę nic nie wiesz,
urocze. Wiesz, jeszcze nie spotkałem w tej szkole nikogo kto by nie wiedział,
że moi rodzice to bardzo sławni aktorzy telewizyjni. Głównie dlatego jestem
popularny w szkole, nie przez urodę czy charakter, ale właśnie dlatego.
Myślałem, że to po kilku tygodniach przejdzie, ale mieszkam tu już około dwóch
lat i cały czas jest tak samo. Ale po co ja ci to mówię, pewnie cię zanudzam i
masz mnie za kompletnego wariata, który mówi wszystkim dookoła o swoich
problemach, wybacz.
-
Ale to nieprawda. Ja lubię słuchać innych, lubię pomagać. Poza tym wcale nie
mam cię za wariata. - I tak właśnie zaczęła się nasza rozmowa. Świetnie się ze
sobą rozumieliśmy, dużo się też o sobie dowiedzieliśmy. Tak się rozgadaliśmy,
że nawet nie zauważyliśmy kiedy minęło kilka godzin, a szkoła miała być za
chwilę zamykana. Gwałtownie zerwaliśmy się ze swoich miejsc i jak najszybciej
biegliśmy w stronę drzwi wyjściowych, bojąc się, że zamkną nas w szkole na noc.
Gdy już wyszliśmy z budynku Yifan podziękował mi za rozmowę, poczym odszedł w
przeciwnym kierunku. Pomachałem mu sam udając się w stronę swojego mieszkania.
Cieszyłem się, że mogłem poznać prawdziwego Wu Yifana, czułem, że się
zaprzyjaźnimy. I tak było. Wu następnego już dnia poznał moich przyjaciół, którzy
od razu go polubili. Wszyscy myśleli, że Kris będzie ich traktował z
wyższością, ale przekonali się, że nie mieli racji. Blondyn zaklimatyzował się w naszej małej grupce i
często razem spędzamy czas.
***
~2
miesiące później~
Właśnie
leżałem znudzony na łóżku w moim pokoju, kiedy nagle usłyszałem dzwonek do
drzwi. Wstałem i od razu poszedłem w tamtą stronę. Otworzyłem drzwi i lekko się
zdziwiłem kiedy osobą, która postanowiła mnie odwiedzić okazał się Wu.
-Yifan?
Co ty tutaj robisz? Stało się coś? - spytałem widząc niepewność i zdenerwowanie
na twarzy gościa.
-Nie.
To znaczy tak. Mam na myśli... eh.. możemy pogadać?
-
Pewnie, wejdź. Napijesz się czegoś?
-
Nie, dzięki. Najlepiej przejdźmy od razu do Twojego pokoju, to ważne. Trochę się zaniepokoiłem tonem jego głosu.
Nie wahając się, zaprowadziłem go do celu. Blondyn usiadł na łóżku po czym
poklepał miejsce obok siebie dając mi do zrozumienia, że mam tam usiąść.
Podążyłem za jego gestem i uśmiechnąłem się lekko. - Tao słuchaj, przyszedłem
tutaj bo męczy mnie od dłuższego czasu jedna sprawa. Pewnie nie powinienem ci
tego w ogóle mówić i pewnie nie będziesz chciał się już ze mną zadawać, ale...
-
No wyduś to z siebie w końcu! - powiedziałem głośno chcąc ukrócić jego męki.
-
Tao, lubię Cię. Ale nie jak zwykłego kolegę, lubię cię bardziej, w inny sposób.
TEN sposób. - kiedy to powiedział, poczułem, ze zaraz eksploduję. Czułem się
taki szczęśliwy jak nigdy przedtem. Dodatkowo bawił mnie widok zdenerwowanego i
niepewnego Yifana, który jeszcze cały czas coś mówił, ale byłem zbyt pozytywnie
zaskoczony i szczęśliwy żeby słyszeć co Wu chciał dalej przekazać. Ułożyłem mu
dłonie na policzkach, pociągnąłem do siebie i mocno pocałowałem. Kris najpierw
był w szoku, ale po chwili oddał pocałunek. Nagle blondyn rozchylił moje wargi,
chcąc pogłębić pocałunek, a ja bez wahania się na to zgodziłem. Nasze języki
tańczyły masując się wzajemnie. Były w idealnej harmonii ze sobą. W pewnym
momencie chłopak przerwał pocałunek i popatrzył na mnie przebiegle.
-
Jesteśmy sami? - wyszeptał mi do ucha, nadgryzając płatek, przez co niemal nie
oszalałem.
-
Tak, rodzice pojechali w góry na kilka dni - odpowiedziałem, głośno oddychając.
Chłopak tylko uśmiechnął się przebiegle i zaczął rozpinać guziki mojej koszuli.
To będzie wspaniała noc...
Dziękuję za dedykację... ♥ To miłe, że przynajmniej na chwilkę wróciłeś. Zrobiłeś mi tym wielką przyjemność!
OdpowiedzUsuńTo teraz czekam na część drugą tej historyjki! To nie może się tak skończyć, potrzebny jest dalszy ciąg, bo jestem zboczuszkiem i pragnę dowiedzieć się co robili w nocy! ( ͡° ͜ʖ ͡°) Nie wiem jak to zrobisz, ale to już nie mój problem, heheszki. W ogóle wyobraziłam sobie taką sytuację w mojej szkole. I powiem Ci, że byłoby zabawnie być jej świadkiem. :D Nie czytam taorisów, bo jakoś przyzwyczaiłam się tylko do hunhana i chanbaeka. :< Ale widzę, że to błąd, bo dokładnie tak samo się czyta opowiadanie w tym pairingiem.
Mam wielką nadzieję, że powrócisz jak tylko uporasz się ze szkołą i z tymi wszystkimi obowiązkami. Trzymam kciuki moooocno! *^* No i czekam na sceny łóżkowe. ♥
Pozdrawiam :*
Ykhym. Dzień dobry. Uszanowanko. Chcę... Powiedzieć... Coś miłego na temat tego opowiadania. Ale najpierw konkrety - brakuje mi w wielu miejscach akapitów. Czasem nie bój się pominąć pewnych szczegółów, bo fragment z przysiadaniem się do ławki brzmi bardzo mechanicznie.
OdpowiedzUsuńA teraz... OMGGGGGGGGGGGGGGGGGGGG. KOCHAM. Nie żartuję... Twoje opowiadania POWINNY BYĆ DŁUŻSZE. Od tego zacznijmy. Co więcej, były cuuuuuuuudownie delikatnie, może troszkę infantylne, ale w BARDZO dobrym znaczeniu! Nie powiem, jeden z najlepszych TaoRisów jakie czytałam. Serio. A już na pewno na blogu, w tym roku ( ͡° ͜ʖ ͡°). Zauroczyłeś nas tym. I mamy pytanko... Czy jest szansa na coś jeszcze? Choćby dla nas od serduszka? Dla przyszłej żony? Bardzooooooooooo podoba nam się twój styl. *Le TsukiKira hasała jak chomik po energetykach podczas jego czytania i był taki moment, dzięki któremu odkryłyśmy jak bardzo można zbliżyć się do monitora, żeby nadal literki były czytelne. To u nas rzadkość! I wyznacznik poziomu. We love You Oppa! Serio ile byśmy dały aby nasze początki były tak dobre, aż strach pomyśleć jak byś pisał jakbyś pisał! *to ma sens prawda?... Jest późno, a może wcześnie. Grunt żeby się dobrze wczytać*
Twoje Blogowe *no wattpad* gurls:
TsukiKira & Śniokers